Niepełnosprawność nie przeszkodziła mu w realizacji marzeń

2016-07-25 10:38:59(ost. akt: 2016-07-25 11:47:51)
Mistrzostwa  Polski (od lewej Joanna Bugalska, Jacek Dubicki, trener Paweł Smolik i Iza Smolik- żona trenera)

Mistrzostwa Polski (od lewej Joanna Bugalska, Jacek Dubicki, trener Paweł Smolik i Iza Smolik- żona trenera)

Autor zdjęcia: Sylwester Szymczuk

Pływał, grał w piłkę nożną i ćwiczył z ciężarkami na siłowni. Sport był w całym jego życiu. Jednak wypadek samochodowy wywrócił mu świat do góry nogami. Kiedy leżał w szpitalu i wybudził się po 2-tygodniowej śpiączce, diagnoza lekarzy nie była optymistyczna. Amputowano mu pół prawej nogi. A stopa lewej nigdy nie odzyskała pełnej sprawności. Strasznie to przeżył. Był zły i smutny. Jednak zahartowany sportem nie chciał zrezygnować z bycia aktywnym. Postanowił wziąć udział w zawodach kulturystycznych. W maju pan Jacek został Mistrzem Polski, a pięć tygodni później był już Wicemistrzem Europy Federacji WPF.
Jacek Dubicki urodził się w Braniewie. Tutaj też mieszkał i chodził do szkoły. Żył jak każdy młody chłopak. Pracował, imprezował i uprawiał sport. Pierwszy raz z ciężarami ćwiczył w wieku 16 lat w garażu kolegi na ulicy Elbląskiej.

— Tata kolegi kupił mu atlas do ćwiczeń i tak to się zaczęło — wspomina z uśmiechem na twarzy pan Jacek. — Zrobiliśmy zrzutkę na gryfy, hantle i ławkę do ćwiczeń. Szukaliśmy krążków tzw. nakładu. Oryginalnego nie mieliśmy dużo, bo nie było nas stać. Były to zwyczajne stalowe krążki, które przede wszystkim musiały ważyć.

W 2010 roku nasz Czytelnik po raz drugi wyjechał do Szwecji za pracą. Planował odłożyć trochę pieniędzy i ponownie starać się o przyjęcie do Szkoły Aspirantów Straży Pożarnej w Poznaniu (za drugim razem do przyjęcia zabrakło mu jednego punktu). Wszystko zmieniło się jednak w listopadzie 2011 roku. Miał wtedy tragiczny w skutkach wypadek samochodowy. Amputowano mu pół prawej nogi. A stopa lewej nigdy nie odzyskała pełnej sprawności.

— Lekarze stwierdzili, że uszkodzenia nerwowe w lewej stopie są zbyt duże i nigdy nie będę chodzić — mówi Jacek Dubicki. — W kości mam rurę tytanową, a kolano i kostkę skręconą na śruby oraz blachy. Diagnoza bardzo mnie uderzyła. Bylem strasznie zły i smutny. Jednak zahartowany sportem musiałem ponownie stanąć na nogi. W tamtym czasie nie wiedziałem jeszcze jak.

Droga do sprawności fizycznej jaką ma dzisiaj pan Jacek była dla niego wielkim sprawdzianem osobowości. Rehabilitacja walką z samym sobą.
— Tak naprawdę nie wierzyłem, że kiedykolwiek wrócę do takiej sprawności fizycznej jaką mam dzisiaj. — Cała ta droga, którą przeszedłem była wielką nauką — wspomina. — Zrozumiałem, ile warte jest ludzkie życie i ile czasu traciłem codziennie na "cofanie się" zamiast inwestować w swój rozwój .
W końcu na przełomie lutego i marca 2012 roku pierwszy raz nasz Czytelnik stanął na nogi używając protezy.
— Ból był nie do opisania, ale uśmiech na twarzy i łzy szczęścia o wiele większe. Każdego dnia chciałem chodzić na protezie, ale nie moglem ponieważ w dalszym ciągu byłem bardzo osłabiony. Moje ambicje przewyższały zdrowy rozsadek i wiele razy lekarze i rodzina musieli hamować mój zapał. W dalszych miesiącach trenowałem technikę chodzenia. Potem przeszedłem operacje lewej stopy i mimo tego że znowu musiałem się od nowa uczyć chodzić cały ten proces poszedł sprawniej ponieważ ból w tej stopnie zniknął i moglem trenować trochę ciężej.

Sport zaczął wypełniać jego życie
Po wypadku mimo tego, że uczył się chodzić jeździł na wózku inwalidzkim około 2 lat. Nie mógł forsować się na siłowni, bo był jeszcze zbyt słaby, ale z powodzeniem grał w kosza na wózku inwalidzkim.
W 2013 roku wrócił na siłownię i rok później zaczął swoje pierwsze przygotowania na zawody. Niedługo potem rozpoczął współpracę z trenerem Pawłem Smolikiem z Olsztyna. Zaufał mu na sto procent. Od stycznia 2016 roku zaczął redukcje tkanki tłuszczowej. Musiał jeść bardzo „czysto”. Dieta była monotonna: ryż, kurczak, warzywa, a w niedziele jako nagroda po całym tygodniu fast food w ostatnim posiłku. Pozowanie szło mu coraz lepiej, ale forma w marcu nie była jeszcze doskonała. Do zawodów zostało ok. 8 tygodni.
— Codziennie wstawałem o 5.30 i robiłem trening cardio 1h na rowerku. Następnie wracałem do swoich codziennych obowiązków, robilem trening na siłowni 2 godzinny i wieczorem znowu trening cardio 1h na rowerku .
I przyszedł czas na sukcesy... W maju na Mistrzostwach Polski nasz Czytelnik był najlepszy.
— Kulturystyka jest moja pasją i stylem życia. Każdy dzień staram się układać tak, żebym mógł spokojnie zrobić trening oraz wieczorem posiłki na następny dzień. Największym moim sukcesem było ponowne ustanie na nogi i powrót do życia Kiedy zdobyłem Mistrza Polski nie wierzyłem w to. Nie jechałem tam po wynik, a po własną satysfakcje. Żeby udowodnić sobie, że stać mnie na jeszcze więcej. A kluczem do tego była systematyka i chęć osiągnięcia tego celu oraz determinacja.
Pięć tygodni później pan Jacek był już Wicemistrzem Europy Federacji WPF, które odbywały się również w Siedlcach.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Po tym osiągnięciach pan Jacek stawia sobie kolejne cele. Chce wziąć udział w kolejnych zawodach. Przeszkodą stają się jednak pieniądze. Wszystko zależy od tego czy uda mu się znaleźć sponsorów.
— Spełniłem swoje marzenie o wystartowaniu w zawodach kulturystycznych — komentuje. — Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i moim celem będzie uzyskanie kwalifikacji na Mistrzostwa Świata w roku 2017 albo do roku 2019. Wiem, że jeżeli zdrowie dopisze to krok po kroku będę starał się osiągnąć ten cel. Zawody kulturystyczne to niewymierny sport i przygotowania kosztują bardzo dużo pieniędzy, ale jest to moja pasja i myślę, że wyniki jaki osiągnąłem w tym roku są dla mnie podziękowaniem za wylany pot i systematyczną pracę.

Przykład dla innych
Kończąc historię pana Jacka dla wielu z nas może być on przykładem do naśladowania. Zdaniem naszego Czytelnika „trzeba znaleźć swoją pasję, cieszyć się nią i rozwijać”. Człowiek, który ją ma potrafi przezwyciężyć przeciwności losu i stanąć ponownie na nogi. Dla pana Jacka tą pasją jest sport. Niepełnosprawność nie przeszkodziła mu w spełnieniu marzeń choć w dzisiejszych czasach często zdrowe osoby mają problem z aktywnością fizyczną.
— Jeżeli moja historia będzie dla kogoś przykładem to będzie mi bardzo miło — mówi pan Jacek. — Moim zdaniem wszystko jest jednak w głowie. Trzeba znaleźć swoją pasję cieszyć się nią i rozwijać. Ludzie, którzy mają pasje potrafią docenić i zrozumieć drugą osobę. Człowiek, który nie ma pasji, nie ma w sobie tyle wewnętrznej siły chociażby do pokonywania codziennych problemów
Systematyka, konsekwencja i determinacja - to jest najważniejsze. Tutaj nie ma wielkiej filozofii. Trzeba po prostu robić swoje. Korzystając z okazji chciałbym podziękować dla trenera Pawła Smolika i całego Smolik Team za pomoc w przygotowaniach i opiekę na zawodach. Myślę, że ten sukces nie jest jedynie moją zasługą, a osób które ze mną były. W ciężkich chwilach podnosiły mnie na duchu. Przypominały jak dużo już osiągnąłem. Największe podziękowania należą się dla mojej dziewczyny Joanny, która włożyła dużo serca w moją pasje i pracy w sportowy sukces. Pozdrawiam całą rodzinę i wszystkich Braniewian. Zachęcam ludzi do śledzenia mnie na facebooku oraz instagramie ’Jacek Dubicki” poprzez który mogę pozyskać sponsorów.

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste.  Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się  informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie.   Pomogę: Igor Hrywna






Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mat #2034075 | 94.254.*.* 26 lip 2016 17:33

    Naprawdę wyrazy uznania. Mega koleś

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Bogdan Kwieśnik #2033349 | 77.253.*.* 25 lip 2016 16:32

    Panie Jacku. Jesteś dla nie niesamowitym tytanem pracy. Coś idealnego, coś niesamowitego... Człowiek mimo kalectwa nadal ma marzenia, nadal spełnia to co sobie zaplanował. Moje szanowne gratulacje ! Teraz tylko jeszcze więcej wiary w siebie, samozaparcia i lecimy o kolejne zwycięstwa. GRATULACJE JACA !

    odpowiedz na ten komentarz

  3. SZACUN #2033302 | 193.46.*.* 25 lip 2016 15:32

    SZACUN

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5