Pół wieku idą razem przez życie

2019-08-02 10:00:00(ost. akt: 2019-08-01 19:34:38)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Przeciwności w życiu bywa wiele: rodzinnych, materialnych, a często i zdrowotnych. Wielkim darem od Boga i losu jest móc przeżyć wspólnie 51 lat. Dowodem na to są Państwo Helena i Jan Malarewicz, którzy pół wieku przeżyli razem.
Zawarcie małżeństwa to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka. Złożona przysięga zobowiązuje do bycia ze sobą na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie.
Chociaż przeciwności w życiu bywa wiele: i tych rodzinnych i materialnych, a często i zdrowotnych. To wielkim darem od Boga i losu móc przeżyć wspólnie ze współmałżonkiem ponad pół wieku. Naocznym tego dowodem są Państwo Helena i Jan Malarewicz, którzy 8 grudnia 1968 zawarli związek małżeński.

- Mieszkaliśmy w jednej miejscowości i znaliśmy się dość dobrze - opowiada pani Helena. - Mąż miał trudne dzieciństwo, bo jego ojca podczas wojny zamordowano, nawet nie wiadomo gdzie. Matka wychowywała ich sama, a było ich 6 dzieci. Moja rodzina też została wywieziona do Niemiec do pracy w gospodarstwie. Byłam mała, ale trochę pamiętam. Nas była 7 dzieci, na szczęście gospodarz u którego się znaleźliśmy był dobrym człowiekiem. Byliśmy tam do końca wojny. Nie było łatwo, jednak jakoś daliśmy radę. Pobraliśmy się z miłości. Z tego uczucia narodziła się 7 dzieci. Wychowaliśmy ich na dobrych ludzi, w poszanowaniu najważniejszych wartości i w poczuciu, że zawsze trzeba być dobrym człowiekiem. Choć może było skromnie w naszym domu to zawsze darzyliśmy nasze dzieci ogromnym uczuciem. Pracowaliśmy ciężko przez wiele lat, wychowywaliśmy dzieci i dawaliśmy im miłość i poczucie bezpieczeństwa.
Pięćdziesiąt lat to tak wiele, ale jakże szybko minęło te pół wieku. W ciągu tych długich wspólnie przeżytych lat, było wiele dni radosnych i pięknych, były dni smutne i przykre, ale wszystkie przeżycia związały to małżeństwo jeszcze bardziej i potwierdziły słuszność decyzji sprzed 51-lat - o połączeniu wspólnych losów na dobre i złe.

Czy trudno być ze sobą tak długo? 51 lat... Małżonkowie twierdzą, że bardzo łatwo. Mają bowiem na to receptę...
— Trzeba czasem iść na kompromisy i być dla drugiego zawsze przyjacielem. I zawsze w małżeństwie musi być szacunek i miłość. Bez tego małżeństwo nie przetrwa trudnych chwil. I ważne, by umieć wybaczać — radzą małżonkowie.
Dostojni małżonkowie swoim postępowaniem zasłużyli na szacunek całej społeczności. Są wzorcem, autorytetem i drogowskazem jak tworzyć szczęśliwą i trwałą rodzinę.
W imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w ubiegłym roku, w 50-rocznicę ślubu burmistrz Braniewa Tomasz Sielicki udekorował jubilatów medalami. Małżeństwo otrzymało również pamiątkowy dyplom i kwiaty od miasta, które jest dumne, że ma takich mieszkańców.

Obrazek w tresci

Złote gody to niezwykłe święto, obchodzone w naszej polskiej tradycji szczególnie uroczyście. Aby na nie zasłużyć trzeba wytrwać w jednym związku, w małżeństwie 50 lat, a więc przeszło 18 tysięcy nocy i dni. Wspólne pół wieku to wspaniały wzór mądrego życia i przykład dla młodych ludzi, którzy instytucję małżeństwa postrzegają dziś inaczej. Teraz wielu boi się odpowiedzialności za drugiego człowieka. Młodzi niechętnie zawierają związki małżeńskie i zakładają rodziny. Przykład życia Państwa Malarewicz pozwala zburzyć wszystkie obawy. Są oni dowodem tego, że wbrew wszelkim przeciwnościom losu, przysięgi małżeńskiej można dochować, że idąc przez życie we dwoje, wiernie dzieli się każdy sukces i radości, ale też każdy smutek i niepowodzenie.
Pary, które przez ponad 50 lat trwają w związku, wspierając się wzajemnie w dobrych i złych chwilach swojego życia, pokonując wszelkie trudności narzucone przez los są wzorem godnym naśladowania. Ten piękny jubileusz był także dla małżonków i ich rodzin okazją, aby zatrzymać się, pomyśleć i spojrzeć wstecz na to, co udało się osiągnąć i przeżyć.
– Byliśmy sobie przeznaczeni – zapewnia pani Helena. - To była wielka i prawdziwa, szczera miłość, która dawała nam siłę, by walczyć z trudnościami życia. Były w tym czasie dni radosne ale i smutne. Raz z górki, raz pod nią, jednak trwaliśmy razem. Doczekaliśmy się 7 dzieci, 20 wnuków i 10 prawnuków. Już wkrótce urodzi się jeszcze dwójka prawnuków. Kiedy spotykamy się na rodzinnych uroczytościach czy świętach to aż miło, że jest nas tak dużo. Ze wzruszeniem patrzę na swoją rodzinę. Nawet nie wiem kiedy te wszystkie lata przeminęły - dodaje z łezką w oku.

Obrazek w tresci

- Nie wyobrażam sobie życia bez nich - mówi Sylwia Malarewicz, wnuczka. - Mieszkałam z dziadkami i rodzicami ponad 20 lat. Od kilku lat mieszkam z partnerem I dziećmi w naszym gniazdku, ale to nie jest to samo. Mój dom zawsze był tam gdzie oni i przy nich czuje się najlepiej. Babcia pomaga mi przy dzieciach i nigdy im niczego nie brakuje. Dziadek często zabiera maluchy na spacery mimo, że czasami brak do nich siły. Jestem wdzięczna za ich pomoc i miłość jaką dali mi i moim dzieciom. Oni to mój dom. Kocham ich bardzo!

Słowa św. Jana Pawła II mogą być puentą tych wspólnie przeżytych lat: „Miłość nie oznacza emocjonalnego przemijania, czy chwilowego oczarowania, ale wyraża wolę i odpowiedzialną decyzję związania się całkowicie „na dobre i na złe”. Jest darem samego siebie drugiemu człowiekowi”.


Każda miłość jest podróżą w głąb siebie, każde małżeństwo jest odwagą wspólnego kroczenia przez wyboje i zakręty, a każda decyzja ma konsekwencje. 51 lat nieprzerwanego, harmonijnego pożycia małżeńskiego. Dobre małżeństwo to przecież takie, które przetrwa wszystkie życiowe zawieruchy! Redakcja Gazety Braniewskiej życzy Państwu dużo zdrowia i szczęścia oraz trwania w tej pięknej miłości. Wyrażamy też głęboki szacunek za pokonanie trudów jakie życie przynosi każdej rodzinie!

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5