Kochają kąpiel w lodowatej wodzie

2019-08-04 13:46:51(ost. akt: 2019-08-04 13:54:12)

Autor zdjęcia: Arch. Braniewskich Morsów

Braniewskie morsy mają nie lada zmartwienie - bo uwielbiają kąpiel w lodowatej wodzie. — Oby do października wytrwać, wtedy woda znów będzie miała odpowiednią temperaturę i nadaje się do kąpania — śmieją się amatorzy lodowatych kąpieli.
Niestraszna im ani zimna woda, ani ujemne temperatury. Śnieg, mróz czy temperatura wody niewiele powyżej zera wcale im nie przeszkadza. Nie ma znaczenia wiek i profesja. W lodowatej wodzie może się zanurzyć praktycznie każdy.

Lodowata woda? Morsy ją uwielbiają!
Nie bez powodu nazywani są morsami. Gdy większość z nas sięga po grube swetry i ciepłe skarpety oni rozbierają się i wskakują do lodowatej wody. Braniewski Klub Morsów skupia już kilkudziesięciu amatorów zimowych kąpieli. W zasadzie nie ma zbyt wielu barier stojących na drodze do zostania morsem. Może nim być każdy: kobieta i mężczyzna, dorośli, nastolatkowie, ale także ludzie w podeszłym wieku, czy też starsze dzieci. Osoby szczupłe i z większą tuszą – waga ciała i grubość tkanki tłuszczowej nie ma specjalnie większego znaczenia. Może rzeczywiście osoby o większej masie ciała są w stanie dłużej wytrzymać w wodzie niż tzw. „patyczaki”, ale różnica nie jest zbyt duża, zresztą… nie o to w morsowaniu chodzi, by licytować się kto w wodzie spędzi więcej czasu.

Obrazek w tresci

— Robimy to dla zdrowia — mówią braniewskie morsy. — Kąpiele są elementem treningu. Przed wejściem do lodowatej wody pamiętać trzeba o solidnej rozgrzewce. Sama kąpiel trwa kilka minut. Po kąpieli trzeba szybko przebrać się w suchą odzież — dodają.
Wbrew pozorom do bycia morsem nie trzeba się specjalnie przygotowywać. Kluczową rolę odgrywają chęci. Często barierą jest całkiem naturalny strach, strach przed nieznanym. Pozwala go przezwyciężyć morsowanie w grupie lub pod czujnym okiem doświadczonego morsa, który krok po kroku wskaże jak zachowywać się przed, w trakcie i po kąpieli. Doświadczenie wskazuje, że większym problemem dla początkującego morsa jest „drugi raz”, gdy już wiadomo jak zimna kąpiel „smakuje”. Ale trzeba się przełamać – z każdą kąpielą przebywanie w lodowatej wodzie staje się coraz bardziej przyjemne i komfortowe.
— Na pewno jest to coś fajnego. Wciąga i to bardzo, jest adrenalina — opowiada Janina Reginis. — Żyjemy praktycznie od kąpieli do kąpieli, przeważnie dwa, trzy razy w tygodniu. Zimowe kąpiele bardzo dobrze wpłynęły na odporność mojego organizmu. Gdy panuje grypa, to zdarza się, że jestem przeziębiona, jednak po dwóch – trzech dniach katar przechodzi. Zresztą lodowate kąpiele "wyleczyły" moje nadciśnienie. To coś pięknego — zdradza.

Trzeba pokonać barierę we własnej głowie
Gdy z drzew zaczną spadać pierwsze liście - to znak, że sezon lada moment rozpoczną morsy. Oficjalne kąpiele zaczynają się jesienią, choć nie jest to ulubiona pora roku dla miłośników lodowatych wyzwań. Oni wolą minusowe temperatury. Kąpiel obowiązkowo poprzedza kilkuminutowa rozgrzewka. Przy wchodzeniu do lodowatej wody najlepiej jest, by zachować spokój. Dotyczy to zarówno debiutantów, jak i osób już zaprawionych w „bojach”. W morsowaniu nie jest istotne dostosowywanie się do długiego przebywania w zimnej wodzie, lecz przyzwyczajanie ciała do kontaktu z lodowatą wodą. Bo prawda jest taka, jak zapewniają morsy, iż nawet bez uprzedniego hartowania organizmu jesteśmy w stanie wejść na krótką chwilę do lodowatej wody i to bez negatywnych konsekwencji zdrowotnych. Pewne choroby, szczególnie choroby serca, stwarzają duże ryzyko i dlatego osoby morsujące powinny być świadome stanu swojego zdrowia. Rozsądne morsowanie pozytywnie wpływa na ludzki organizm, ale jest wiele innych czynników, które mogą powodować zmiany chorobowe w naszym ciele, o których nie wiemy, a o których możemy się dowiedzieć dopiero w ekstremalnych warunkach, jakie występują podczas kąpieli. Dlatego potrzebny jest rozsądek.
— Najważniejsze jest przygotowanie psychiczne. Trzeba sobie powiedzieć: „chcę wejść i nie boję się” — stwierdza pani Janina. — Fajnie jest wchodzić w grupie. To dodatkowa motywacja. A poza tym to świetna forma spędzania wolnego czasu. Spotykamy się w gronie przyjaciół i zawsze jest wesoło — dodaje.
Jak mówią, morsy są po to, by propagować aktywność, dzielić się wrażeniami, doświadczeniem, wiedzą i tworzyć jak najlepszą atmosferę, by oprócz zdrowia wynieść z morsowania również dobry humor.
— Jest nas około 50 osób — mówi Wacław Reginis prezes braniewskich morsów. — Najmłodszy mors to 7-letnia dziewczynka, najstarsza pani ma 69 lat. Jak widać w każdym wieku można zostać morsem — podsumowuje.

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mieszkaniec #2772103 | 213.238.*.* 4 sie 2019 17:34

    Jest sierpień... nie macie czego dodawać?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5