Czołgi wroga dotrą do Braniewa w ciągu 30 minut

2019-10-26 12:00:00(ost. akt: 2019-10-26 09:47:29)

Autor zdjęcia: pixabay

Sąsiadujący z powiatem braniewskim, obwód kaliningradzki to jeden z najbardziej zmilitaryzowanych regionów świata. Zajęcie Braniewa, położonego o 10 kilometrów od granicy, zajęłoby agresorom pół godziny.
Pod względem militarnym z obwodem kaliningradzkim równać się może chyba tylko Korea Północna. Co trzeci z obywateli tej rosyjskiej eksklawy, liczącej około miliona mieszkańców, jest wojskowym, milicjantem, pracownikiem cywilnym lub też bliskim krewnym któregoś z reprezentantów rosyjskich struktur siłowych.
NATO alarmuje: trwająca od lat militaryzacja obwodu kaliningradzkiego zagraża bezpośrednio bezpieczeństwu Polski i krajów bałtyckich. To stąd może zostać przeprowadzony główny atak na nasz kraj.
Zajęcie Braniewa, położonego zaledwie o 10 kilometrów od granicy, zajęłoby agresorom nie więcej niż pół godziny. Godzinę-dwie później, o ile nic by ich nie zatrzymało, rosyjskie czołgi można by było już zobaczyć na opłotkach Elbląga, pierwszego większego polskiego miasta na ich trasie. Ostatni raz, wtedy jeszcze sowieckie, tanki przejechały przez tę miejscowość w 1968 roku w drodze do Czechosłowacji, by stłumić „Praską Wiosnę”.
„Krym 2” jak złowieszczo, ale i bardzo znamiennie nazywają obwód kaliningradzki rosyjscy wojskowi, to prawdziwe zagłębie sprzętu wojskowego. W Bałtijsku stacjonuje Flota Bałtycka z blisko czterema tysiącami marynarzy i 50 okrętami. Poza marynarzami w obwodzie jest jeszcze co najmniej 20 tysięcy żołnierzy.
To oczywiście nie wszystko. W pobliżu miejscowości Pionierskij funkcjonuje stacja radarowa, kontrolująca przestrzeń powietrzną nie tylko nad Bałtykiem i Europą Północną, ale faktycznie cały obszar pomiędzy Azorami i Grenlandią. W obwodzie kaliningradzkim znajdują się także rakietowe kompleksy obrony powietrznej S-200 i S-400 o zasięgu bliskim 500 kilometrów. Rakiety te, jak informują znawcy techniki wojskowej, skutecznie mogą sparaliżować całą przestrzeń powietrzną Litwy, a także południowe obszary Łotwy oraz północny rejon Polski.
Jeszcze groźniejsze są rakiety „Iskander”. „Iskandery” są zdolne do przenoszenia głowic z ładunkami jądrowymi, a ich maksymalny zasięg to nawet 700 kilometrów (według skromniejszych wyliczeń to „zaledwie” 500 kilometrów)..
W rosyjskiej eksklawie znajdują się również wyrzutnie rakiet K-300P Bastion-P. Zasięg tej broni to 350 kilometrów, a więc „zaledwie” połowa tego, co osiągają „Iskandery”. Nawet te ostatnie jednak nie mogą się porównać z rakietami „Kalibr”, które mogą dotrzeć do celu odległego o 2600 kilometrów. Pociski 3M-54 Kalibr (tak brzmi ich pełna nazwa) są najgroźniejszą bronią rakietową w obwodzie kaliningradzkim, gdyż, podobnie jak „Iskandery” można je wyposażyć w głowice jądrowe. W przypadku konfliktu zbrojnego dotrą do każdego rejonu Polski.
Wojsko opływa w dostatki, ale zwykłym ludziom żyje się coraz gorzej. Sporej części mieszkańców obwodu kaliningradzkiego nie stać nawet na zakupy w zwykłych sklepach. Jak informują polscy turyści, którzy w ostatnich latach zaczęli się tu pojawiać, w obwodzie kaliningradzkim rośnie liczba osób kupujących żywność u tzw. „babuszek” – właścicielek ogródków działkowych. Ubożsi mieszkańcy Kaliningradu, a także innych miejscowości tego najdalej na zachód wysuniętego rejonu Federacji Rosyjskiej, zaopatrują się u nich nie tylko w warzywa i owoce, ale także w jaja, a nawet mięso. Zakupów u „babuszek” dokonują szczególnie osoby starsze, które, jeśli nie mogą liczyć na pomoc rodziny, muszą utrzymać się jedynie z emerytury.
Świadczenie to należy do jednych z najniższych w Europie. Przeciętna miesięczna emerytura wynosi, w przeliczeniu na złotówki około 750 zł.
Gdy ludzie mają kłopoty z tym, co włożą do garnka, coraz mniej przejmują się stanem armii. Nie widzą też w tym przypadku do zbytniej dumy z potęgi ojczyzny.
- Czołgu, armaty, rakiety nie przyrządzę na obiad – mówi pani Natalia, emerytowana nauczycielka z Kaliningradu. – Cóż mi z tego, że jesteśmy, podobno, militarną potęgą, jak nie stać mnie praktycznie na nic poza jedzeniem. Gdyby nie pomoc syna, nie miałabym na leki. Nie skarżę się wielu moich znajomych ma jeszcze gorzej – dodaje kobieta.

Witold Chrzanowski

Komentarze (10) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. skąd dziennikoarz wie #2809979 | 37.8.*.* 26 paź 2019 13:06

    że wróg jest w obwodzie kaliningradzkim? To chyba własny wymysł i obecnych polityków.

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. Mazur #2809980 | 79.124.*.* 26 paź 2019 13:09

      na granicy ze wschodem powinny być założone pola minowe oraz inne ,, niespodzianki '' - tak na wszelki wypadek

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Sasha #2810078 | 37.47.*.* 26 paź 2019 17:29

        Artykuł odgrzewany sprzed kilku lat, a dodano jedynie tekst o zakupach u babuszki. A dlaczego? W Rosji nie ma już od bardzo dawna milicjantow

        Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. wolf #2810162 | 83.20.*.* 26 paź 2019 21:43

          WRÓG ZE WSCHODU a atrykuł ilustrowany fragmentem starego czołgu amerykańskiego. A-ma-tor-szczy-zna...

          Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

        2. Niemożliwe #2810187 | 185.220.*.* 26 paź 2019 23:06

          Nie jest możliwe zeby Abramsy dojechaly z Orzysza do Braniewa w pol godziny

          Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (10)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5