Czy Braniewo mogło należeć do komunistycznej Rosji?

2019-10-26 15:00:00(ost. akt: 2019-10-26 10:41:16)
Kwestia granic Polski nie rozstrzygnęła się bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej. Niemal do końca 1945 roku nie była przesądzone do kogo należeć będzie Królewiec. Do dawnej stolicy Prus Wschodnich zmierzali już polscy urzędnicy.
Jak podaje portal ivrozbiorpolski.pl: „Po wojnie nawet rząd lubelski chciał, by powojenną granicę w Prusach Wschodnich wytyczyć na rzekach Pregole i Pisie. Ale Stalin narysował ją inaczej - przeciął na pół Mierzeję Wiślaną, a potem pociągnął prosto do granicy Litwy. We wsi Szczurkowo jedna trzecia gospodarstw znalazła się po stronie polskiej, a reszta po radzieckiej.

Ustalenie, delimitacja i ostateczna demarkacja tej właśnie granicy trwała od roku 1941 do 5 marca 1957 roku. Początkowo Stalin zażądał dla ZSRR tylko portu w Kłajpedzie oraz nadniemeńskiej Tylży. W miarę strategicznych sukcesów Armii Czerwonej żądania generalissimusa rosły.

Na konferencji jałtańskiej ustalono, że granica przebiegnie na południe od Królewca, a na konferencji poczdamskiej sprecyzowano, że będzie poprowadzona 30 km na południe od tego miasta.

W sierpniu 1945 została zawarta polsko-radziecka umowa, a granicę wytyczył na mapie osobiście Stalin – stąd jej określenie „kreska Stalina”. Było to przykre zaskoczenie dla Polaków, gdyż jeszcze w styczniu i lutym 1945 roku można było zobaczyć propagandowe plakaty głoszące powrót Polski nad Odrę, Nysę i Pregołę. Jak słusznie stwierdza A. Wasilewski (2003) z geograficznego punktu widzenia granica stanowi kuriozum, ponieważ podzieliła osiedla, drogi, kanały i linie kolejowe. Porównywana była do granic w kolonialnej Afryce”.

Mogliśmy więc sięgać daleko na północ, ale nie przesądzone były także losy Lwowa. Linia Curzona, na którą powoływali się Sowieci w ostatnich latach wojny, miała w swym południowym odcinku kilka wersji, w większości zostawiających Lwów po stronie polskiej. Wersja przyznająca miasto ZSRR była tylko jedna, ale to właśnie ją, na żądanie Stalina, zaakceptowali nasi zachodni „sojusznicy”.
Gdy już Lwów był stracony, przebieg północnej granicy Polski był nadal bardzo płynny.

Jak już wspomnieliśmy, zaraz po zakończeniu wojny istniało powszechne przekonanie, że cały obszar dawnego Ostpreussen przypadnie Polsce. Wydawano nawet stosowne mapy z polskimi nazwami wszystkich znajdujących się tu miejscowości, a przedstawiciele władz Rzeczypospolitej szykowali się do uruchomienia w nich naszej administracji.
W niektórych z tych miejscowości, znajdujących się obecnie w obwodzie kaliningradzkim, polska administracja już zresztą działała. Tak było w Świętomiejscu (obecnie: Mamonowo), Pruskiej Iławie (Bagriationowsk), Darkiejmach (Oziersk), Gierdawach (Żeleznodorożnyj), czy Nordenborku (Kryłowo).

Do końca 1945 roku władze polskie musiały jednak opuścić wszystkie te miejscowości. Granicę wytyczono dziesięć kilometrów na północ od Braniewa.
Mieszkańcy północnych rubieży nie byli jednak nadal spokojni o swój los. Niektórzy z nich musieli przecież opuszczać niedawno znajdujące się w Polsce, jak sądzili, miejscowości. Nie dawali głowy, że taka sytuacja nie powtórzy się na przykład w Braniewie.

- Pobliskie Gronowo odzyskano podobno od sowieckich sołdatów za kilka litrów spirytusu. Ile litrów samogonu władza radziecka mogłaby zażądać za Braniewo? – zastanawia się jeden z mieszkańców Fromborka, pasjonat historii regionu.

A za Elbląg? Bo i mieszkańcy tego miasta nie wiedzieli, drugiej połowie lat 40., czy nie będą musieli wyprowadzać się z tego miasta. I nie chodziło tu jedynie o powrót mitycznego „Niemca”, ale o nieposkromione apetyty „Wielkiego Brata”.
Powód? Zawsze by się znalazł. Przecież zarówno Wilno, jak i Lwów przyłączono po wojnie do sowieckiej Litwy i sowieckiej Ukrainy na „życzenie ludów pracujących tych republik”, czemu ochoczo przyklasnął komunistyczny reżim Bieruta.

Czy podobnie nie mogło być z Elblągiem? Wystarczyło tylko, by władza radziecka poparła aspiracje niektórych nacjonalistycznych środowisk litewskich, które podkreślały wspólnotę etniczną swojego narodu z zamieszkującymi niegdyś ten obszar Prusami, by Elbingas (jak po litewsku określany jest Elbląg) znalazł się na przełomie lat 40. i 50. po drugiej stronie granicznego szlabanu.
Niemożliwe? Tak samo mówili polscy mieszkańcy Świętomiejsca w maju 1945 roku.

Niepokój mieszkańców stref nadgranicznych był w pełni uzasadniony. W drugiej połowie lat 50. przesunięto, oczywiście na naszą niekorzyść, linię graniczną na Mierzei Wiślanej. Kilka lat wcześniej, w 1951 roku, Polska oddała ZSRR teren tzw. Sokalszczyzny – bogaty w złoża węgla kamiennego obszar w ówczesnym województwie lubelskim. Obok bogactw naturalnych, Polska utraciła wówczas także szereg miejscowości zapisanych chlubnie w historii naszego państwa – w tym m.in. Bełz (za czasów I Rzeczypospolitej był stolicą województwa o tej samej nazwie) Krystynopol i Uhnów. W ramach „rekompensaty” Polska Ludowa otrzymała Ustrzyki Dolne w Bieszczadach oraz kilka innych okolicznych miejscowości.

W 1952 roku Józef Stalin „zaproponował” władzom PRL kolejną „dobrowolną” wymianę terenów nadgranicznych. Za część powiatów hrubieszowskiego (ze stolicą powiatu) i tomaszowskiego Polska miała otrzymać Chyrów (skądinąd miasto także słynne w dziejach Rzeczypospolitej – choćby przez istniejący tu, do 1939 roku, Zakład Naukowo-Wychowawczy Ojców Jezuitów z najlepszym gimnazjum w II RP), Niżankowice, Dobromil oraz linię kolejową Przemyśl-Zagórz. Ostatecznie do transakcji tej jednak nie doszło, a to z powodu śmierci Stalina – w marcu 1953 roku.

Jego następcy, w tym zwłaszcza Chruszczow, mieli co prawda apetyty, by oderwać od Polski na przykład Chełmszczyznę, ale w realiach panujących po 1956 roku, nie bardzo mogli w tej sprawie naciskać na komunistyczne władze PRL.

W latach 70. pojawiła się plotka o tym, że Gierek zgodził się wymienić Lubelszczyznę na Polesie. Funkcjonowała ona wśród lublinian niczym opowieść o „czarnej wołdze” i bardzo szybko zakończyła swój żywot.

wch

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. stary malkontent #2810648 | 5.173.*.* 28 paź 2019 12:29

    Czy ktoś rozwinie temat? Bo mnie od dawna nurtuje pytanie, dlaczego Rosjanie założyli swój Cmentarz Wojenny na zachód od Pasłeki. Skąd wzięla się nazwa naszego miasta ( czy Braniew to generał ?) Jak to jest z "kwaterą generalska" na cmentarzu i ilu jest tam ich pochowanych.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. kola #2810084 | 100.12.*.* 26 paź 2019 17:48

      Ale pamietajmy,ze Szczecin mogl byc niemiecki gdyby nie Stalin.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Era #2810301 | 77.253.*.* 27 paź 2019 11:38

        Te miasta były bardzo zniszczone i widocznie wańkom nie opłacało się odbudowywać.

        Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5