Trzynastka nie jest dla niej pechowa

2020-04-05 16:02:11(ost. akt: 2020-04-05 17:38:49)

Autor zdjęcia: Eugeniusz Ziemniak

Rękodzieło to nie tylko jej pasja, ale również sposób na problemy i odreagowanie. Dzięki swojej pasji nauczyłam się, co to jest ciężka praca, wytrwałość i przede wszystkim ogromna pokora — przyznaje pani Krystyna Ziemniak z Braniewa.
Wchodząc do domu pani Krystyny, uwagę przykuwają przeróżne ozdoby. Są praktycznie wszędzie. Koszyczki ażurowe, zające, kurczaki, jajka i tysiące innych wyrobów. Wykonane z papieru, zrobione na szydełku, z kolorowych skrawków materiału, sznurka, nici. W tym domu nic się nie marnuje, a każdy drobiazg może się przydać.

— Pasja to dla mnie oderwanie się od rzeczywistości. Robienie tego, co kocham, co daje mi satysfakcję i radość — mówi pani Krystyna. — Te moje robótki wzbogacają moje życie, dają mi wiele radości i zadowolenia.

Przygoda pani Krystyny Ziemniak z rękodziełem rozpoczęła się już w dzieciństwie. Mieszkała wtedy w miejscowości Chruściel w gminie Płoskinia. Lubiła z mamą robić dekoracje. Niestety w wieku 12 lat jej mama zmarła. Pogrzeb odbył się w jej urodziny. Dziewczynkę wychowywał tata. Z upływem czasu jej pasja pogłębiała się, a półki i ściany zapełniała coraz to nowszymi i ciekawszymi wyrobami rękodzielniczymi.


— Moja mama robiła piękne rzeczy z niczego — opowiada pani Krystyna. — Lubiłam patrzeć jak ze skrawków kolorowego materiału lub nitek powstawały piękne stroje, serwety i inne cudowności. Ja podpatrywałam i z czasem samodzielnie próbowałam coś wyczarować.

Niestety życie nie zawsze układa się po naszej myśli. W 8. rocznicę śmierci mamy, pani Krystyna uległa wypadkowi. Powrót do sprawności był bolesny i trudny. Po roku kobieta zaczęła chodzić.

— Myślałam, że nic dobrego w życiu mnie już nie spotka — mówi. — A jednak życie szykowało dla mnie niespodziankę. Poznałam Eugeniusza. On swoim sposobem bycia i zawziętością przekonał mnie, że mogę mieć rodzinę i być szczęśliwą.

13 lutego o godz. 13 pani Krystyna i pan Eugeniusz złożyli przysięgę małżeńską przed urzędnikiem w Braniewie, potem ślub kościelny odbył się w Chruścielu - rodzinnej miejscowości kobiety. Początkowo zamieszkali wraz z tatą pani Krystyny, potem otrzymali mieszkanie w Braniewie i tu mieszkają do dziś. Na świat przyszła dwójka dzieci: Edyta i Klaudiusz.


— Trudne to były czasy. Dzieci małe, a w sklepach niewiele rzeczy dla nich można było kupić — wspomina pani Krystyna. — Szyłam więc ubranka, robiłam na drutach, haftowałam. Z czasem we wszystkim pomagała mi córka, która ma ogromne zdolności. Edytka ukończyła Akademię Sztuk Pięknych. Syn natomiast ukończył studia dziennikarskie i nauki polityczne. Dzieci obdarzyły nas cudownymi wnukami: Kamilą, Damianem i Dianą. Uwielbiamy z mężem, gdy nas odwiedzają.
Choć wiele osób uważało, iż rękodzieło jest staroświeckie, pani Krystyna nie zrażała się. Odkryła bowiem coś, co dawało jej chęć do życia, dzięki czemu mogła się codziennie rozwijać, iść do przodu. To właśnie jest jej pasja.

— Dzięki swojemu hobby nauczyłam się, co to jest ciężka praca, wytrwałość i przede wszystkim ogromna pokora — przyznaje pani Krystyna. — Z czasem zaczęłam eksperymentować z różnymi metodami zdobniczymi, technikami. To wyjątkowo czasochłonne hobby, ale dzięki niemu zapominam o codziennych problemach. Zajmuję się pracą i jestem szczęśliwa, bo robię to, co naprawdę kocham. Satysfakcja z samej siebie i swoich osiągnięć daje jej napęd do życia i wiarę we własne możliwości.


Pani Krystyna jest typem perfekcjonistki i wszystko chce zrobić najlepiej, jak potrafi. Kiedyś nie potrafiła przyjmować porażek. Dzięki rozwojowi swojej pasji nauczyła się ogromnego dystansu – do samej siebie, ludzi ją otaczających oraz swoich niepowodzeń. Pozwoliło jej to zmienić zupełnie swoje życie. Pasja nie stała się po prostu zwykłym hobby, ale jest dla niej czymś więcej – sposobem na zrozumienie świata.

Od kilku tygodni pani Krystyna wyczarowuje dekoracje wielkanocne. Wykonuje stroiki świąteczne, zajączki, kurki, jajka. To prawdziwe pole do popisu dla inwencji twórczej, a motywy wiosenne są naprawdę cudowne.

— Rękodzieło pozwala nauczyć pokory i ogromnej cierpliwości, uświadamia, iż każdy z nas przy odrobinie chęci jest w stanie wyczarować coś z niczego — przekonuje. — Żeby nauczyć się robić takie rzeczy, nie trzeba wydawać ogromnych pieniędzy na specjalistyczne kursy. Można szkolić się samemu, w domu. Wiele pomysłów na prace rodzi się w mojej głowie, czasem coś podpatrzę w gazecie czy telewizji. Każda z moich prac jest wykonana z największą starannością, wkładam w nią mnóstwo pracy i serca. I każda jest niepowtarzalna. Mimo iż czasem robiona jest według tego samego wzoru, to i tak zawsze wyjdzie inna.


Nie ma dnia, żeby pani Krystyna nie robiła czegoś.

— Siedzieć bezczynnie nie mogę — tłumaczy. — Miło mi jak widzę, że na widok moich wyrobów ludzie się uśmiechają. Cieszę się, że moje prace wywołują radość. Obdarowywani są szczęśliwi, a ja czuję się spełniona. Kiedy odwiedzają mnie dzieci i wnuki, też wybierają sobie moje prace i zabierają do domów. Warto mieć taką pasję, ponieważ radość z każdego wykonanego dzieła oraz możliwość wręczenia go bliskiej osobie daje nieocenioną satysfakcję, dumę oraz radość.

Joanna Karzyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5