Ciągłe kupowanie przestało mnie uszczęśliwiać

2020-12-05 18:00:00(ost. akt: 2022-02-26 11:05:23)

Autor zdjęcia: Ewa Harasimowicz

Niczego jej nie brakowało, a wciąż chciała więcej. Wreszcie kupowanie przestało ją cieszyć. Urszula Graniczna z Elbląga opowiada o życiu w duchu zero waste.
— Na początek pytanie dość oczywiste: czym jest zero waste?
— Zero waste, czyli zero strat. Ta teoria sprowadza się do kilku podstawowych zasad: wykorzystywanie wszystkiego do maksimum, zapobieganie marnotrawstwu czy produkowanie jak najmniejszej ilości śmieci.

— Od jak dawna stosujesz tę zasadę u siebie w domu?
— Często myślę o tym, jak mogłam zacząć tak późno i dociera do mnie myśl, że chyba właśnie w tym problem, że nie myślałam o tym wcale. To wszystko zaczęło się jakieś dwa lata temu.

— Dlaczego zdecydowałaś się na wprowadzenie zmian?
— W pewnym momencie zauważyłam, że mimo że wszystko mam i niczego mi teoretycznie nie brakuje, to i tak podświadomie dążę do tego, żeby mieć więcej. Ponadto, poczułam, że mnie to męczy i zaczęłam się zastanawiać czy jest w ogóle w tym wszystkim sens. Po pewnym czasie zauważyłam, że ciągłe kupowanie nowego wcale mnie nie uszczęśliwia, a właśnie wprowadza większy chaos w moim domu i głowie.

— Jakie były początki zmian u Ciebie i domowników?
— Moje bardziej świadome podejście do sprawy zaczęło się od tego, że czytałam wiele o ekologii, zero waste i minimalizmie. Im więcej czytałam, tym więcej rozumiałam i widziałam. Pierwszym etapem było ograniczenie kupowania rzeczy z plastiku, później kupowanie tylko tego, co rzeczywiście jest mi potrzebne, w miarę możliwości z drugiej ręki. Następnie ograniczenie spożywanego mięsa, a potem nauka niewyrzucenia wszystkiego ot tak. W pewnym momencie okazało się, że wyrzucałam wiele przydatnych (dla innych) rzeczy. Po prostu z góry uznawałam, że to, co wyrzucam rzeczywiście jest śmieciem i nikt tego nie będzie chciał. W chwili, kiedy zaczęłam pytać ludzi, czy może potrzebują czegoś z moich rzeczy, które wyrzucam okazało się, że 90 proc. moich niepotrzebnych rzeczy jest potrzebne innym. I tak zaczęłam pozbywać się swoich rzeczy uszczęśliwiając przy tym innych. Jeśli chodzi o odpady plastikowe, przed zmianą mojego podejścia po tygodniu miałam ich cały wór: z napojów, z jogurtów, z siatek jednorazowych itd. Po zmianie podejścia, kiedy zaprzestałam pić słodkie napoje z plastikowych butelek, wodę zaczęłam pić z kranu, warzywa i owoce kupować luzem, a siatki jednorazowe zamieniłam na woreczki wielorazowe mój wewnętrzny leń może spokojnie odpoczywać i nie spieszyć się z wynoszeniem śmieci.

— Jakie zauważasz zmiany w swoim otoczeniu po tym jak zaczęłaś stosować zero waste?
— Przede wszystkim wewnętrzny spokój i ład, który przekłada się na ład w mieszkaniu. Mam w mieszkaniu tylko to, co jest mi aktualnie niezbędne. Nie mam dwudziestu długopisów w szufladzie, które miałam zawsze z jakiś targów, nie mam kilkunastu siatek i toreb foliowych, których nie wiem, gdzie trzymać. Resztek świec nie trzymam już w szufladzie, bo od razu przetapiam je na nowe świece, przeczytane kiedyś książki nie kurzą się już na moich półkach, ale są przekazane innym osobom, ciuchy „kiedyś w nie wejdę” już nie zapełniają mojej szafy. Czuję się z tym o wiele bardziej lekka. Cieszę się, tym bardziej że pokazuje moim najbliższym, że da się żyć w ten sposób, jednocześnie nie czując się przy tym ograniczonym. Skutkiem ubocznym oszczędzania w rzeczach, wykorzystywania ich do maksimum, kupowania z drugiej ręki jest także oszczędność pieniędzy, więc myślę, że to też dobry powód do tego, aby zmienić swoje podejście.

— Możesz przekazać kilka praktycznych porad naszym czytelnikom? Jak zacząć zmieniać swoje życie?
— Przede wszystkim trzeba zmienić podejście. Ludzie zaczęli zapominać o tym, że warto dbać o swoje rzeczy, warto je naprawiać i ulepszać, a nie od razu wyrzucać na śmietnik i wydawać pieniądze na coś nowszego. To samo tyczy się wszystkiego plastikowego, co do tej pory mieliśmy w domu. Sęk w tym, żeby to do końca wykorzystać, a nie od razu wyrzucać. Ja staram się o tym przypominać. Wymienię to, co wprowadziłam u siebie w domu: herbatę kupuję liściastą bez saszetek, kasze luzem bez dodatkowego plastiku, meble, w miarę możliwości używane, nie kupuję gotowych dań/sosów/sałatek w plastikowych opakowaniach, a robię je sama od podstaw, zamieniłam wodę butelkową na filtrowaną z kranu, plastikowe słomki na metalowe, jednorazowe maszynki do golenia na wielorazową. Używam mydeł i szamponów w kostkach. Tam, gdzie się da, kupuję wszystko na wagę do własnego opakowania, a jedzenia nie kupuję na zapas, tylko tyle ile wiem, że zjem i nie zmarnuję. Do kawiarni zabieram własny kubek termiczny zamiast przyjmowania papierowego czy plastikowego. Mrożę jedzenie, kiedy wiem, że nie uda mi się go zjeść w najbliższym czasie. No i największa zmora — nie używam jednorazowych foliówek, które fruwają często po ulicach, rozkładają się przez wiele lat i zaplątują się w nie zwierzęta. Ważnym też jest kupowanie lokalnie — od naszych elbląskich i okolicznych sprzedawców, którzy często oferują dowóz do domu lub rozstawiają swój towar na rynku.

— Czy możesz powiedzieć, że dzięki Twoim działaniom planeta jest bardziej zdrowa?
— Myślę, że nie jest. Ale liczę na to, że będzie, jeśli tylko ludzie zaczną być wrażliwi na przyrodę. Jeśli wielkie korporacje nie chcą wprowadzić bardziej ekologicznych zmian, to trzeba te zmiany na nich wymusić od dołu. Dopóki jednostki nie będą dbać o naszą planetę, to niestety duże firmy także nie będą o to dbały. Mam nadzieję, że nie będzie za późno, kiedy większość to zauważy.

— W Elblągu jest wielu zwolenników tej metody?
— Mam taką nadzieję! Ciągle czekam na to, aż grupa „Zero Waste Elbląg” się powiększy. Przez kilka lat mieszkałam w Katowicach — tam zwolenników było bardzo dużo i przede wszystkim rynek katowicki bardzo sprzyjał ekologicznemu podejściu. Jest tam wiele sklepów, gdzie można kupować jedzenie na wagę, jogurty i mleka w szkle, są kawiarnie i restauracje przyjazne ekologicznym freakom, organizowane zero wastowe/ekologiczne/wegańskie targi, po prostu raj! W głowie tworzy mi się wizja Elbląga, jako najbardziej ekologicznego miasta w Polsce! Elblążanie jednak musieliby otworzyć się na zmiany. Dlatego też stworzyłam grupę na Facebooku „Zero Waste Elbląg” licząc na to, że zasieję to „eko-ziarenko” w umysłach elblążan.

— Jakie plany masz na przyszłość? Zamierzasz wprowadzać kolejne zasady?
— Bardzo chciałabym móc przerzucić się z auta na rower, ale niestety praca mi na to nie pozwala. Przede mną jeszcze długa droga żebym umiała żyć chociaż w 90 proc. zero waste. W najbliższych planach mam założenie kompostownika do samodzielnego przetwarzania bioodpadów, nauczenie się życia w 100 proc. bez słodyczy, które często są pakowane w plastik nienadający się do recyklingu, nauczenie się gotowania potraw całkowicie zero waste, z wykorzystaniem „odpadów” typu liście rzodkiewki, liście marchwi, łodyga brokułu itd. Sama nie potrafię też ciągle pamiętać o tym, żeby podejmować decyzje zgodnie z zero waste. Czasami wydaję mi się, że to oczywiste, że dostanę w restauracji sok bez słomki lub ze słomką papierową, że zamawiając jedzenie do domu nie dostane całego zestawu plastikowych sztućców i wtedy łapię się na tym, że jeszcze długa droga przed nami, abyśmy umieli żyć w pełni odpowiedzialnie. I tak jest też ze mną — ciągle coś do poprawki.

Karolina Król

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. towef #3017904 | 15.236.*.* 8 gru 2020 16:57

    oh....

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Monika #3016514 | 82.160.*.* 5 gru 2020 18:18

    Cześć panowie, mam na imie Monika 25 lat. Chętnie poznam normalnego faceta. Nie szukam sponsora, nie interesuje mnie jakie masz zarobki, samochód itp. Przede wszystkim cenię kulturę osobistą i poczucie humoru, wygląd dla mnie to sprawa drugorzędna. Zainteresowane osoby zapraszam do kontaktu. Więcej moich zdjęć można zobaczyć na moim profilu : milepanie.pl/monia89

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5