Wiklinowa pasja

2021-04-04 16:00:00(ost. akt: 2021-04-04 10:10:28)

Autor zdjęcia: Bożenna Pieńkowska

Każdy człowiek niezależnie od wieku, płci, stanu zdrowia powinien mieć swoją pasje, czyli coś, co będzie jego powietrzem i pomoże mu się rozwijać. Takie pasje ma wielu mieszkańców naszego regionu. Potrafią wyczarować "coś z niczego". Ich piękne, wielkanocne wyroby ozdobią niejeden dom i stół świąteczny.
Bożenna Pieńkowska ze Szczytna jest mamą czwórki dorosłych już dzieci: Małgosi, Marioli, Sebastiana i Kamila. Jest już na emeryturze, jednak po opuszczeniu domu przez dzieci nie chciała bezczynnie siedzieć w czterech ścianach i patrzeć w ekran telewizora.

Zawsze była aktywna, więc postanowiła, że musi "coś" robić. W Internecie trafiła na prace z papierowej wikliny.

Papierowa wiklina, to rurki z kolorowych gazet, które zwija się przy pomocy patyczków do szaszłyków, następnie plecie się z nich np. koszyki, filiżanki, zające, skrzynki, itp. Następnie wykonane przedmioty maluje się szybkoschnącą farbą lub lakierobejcą.

— Przeglądając jakieś blogi, zobaczyłam kilka dzieł zrobionych właśnie z papieru... i tak się zaczęło —opowiada pani Bożenna.


— Najpierw były to prace niezgrabne, krzywe, potem miały coraz kształtniejsze formy. Działo się to mniej więcej 3 lata temu. Nie było tylu informacji co teraz o tej technice. Dochodziłam do wszystkiego metodą prób i błędów. I jakie było zaskoczenie, gdy okazało się, że rurkę można wkładać w drugą rurkę i przedłużać w ten sposób rurkę prowadzącą. Bardzo chciałam nauczyć się więcej, ale do mekki polskiego papierowego wikliniarstwa było jeszcze bardzo daleko, więc uczyłam się na błędach. Bardzo lubię wyzwania, więc z przyjemnością zabrałam się za wyplatanie — wspomina.

Pani Bożenna poświęca swojej pasji wiele czasu. W jej domu trudno znaleźć miejsce bez własnoręcznie zrobionych dekoracji. Sama ozdobiła meble, przykleiła tapetę, uszyła poduszki i wiele innych drobiazgów. Spod jej magicznych rąk wychodzą niepowtarzalne rzeczy.



— Uwielbiam robić stroiki, ozdoby i jakieś drobiazgi dla znajomych, przyjaciół i rodziny — mówi pani Bożenna. — Jak dzieci były małe to dziergałam im sweterki, szyłam - "wyczarowywałam coś z niczego".

Dziś staram się robić dzieciom i wnukom takie niepowtarzalne prezenty. Cieszę się, gdy obdarowywany jest szczęśliwy i zaskoczony, że można ręcznie wykonać coś takiego. Przeznaczam też sporo rzeczy na aukcje charytatywne. Jestem szczęśliwa, że moje prace cieszą i ozdabiają mieszkania innych — dodaje.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5