Rodzina daje mi siłę do działania

2022-01-16 13:30:41(ost. akt: 2022-01-16 13:36:59)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Ciepła i skromna. O dobrym sercu i wyjątkowej pasji. Tworzy prawdziwe tortowe dzieła. Daria Staszkiewicz — żona i mama czworga dzieci, z zamiłowania cukiernik-artystka. Marzy o własnym domu i pracowni, w której będzie mogła tworzyć tortowe dzieła.
Zawsze gotowa nieść pomoc, wrażliwa na ludzką biedę i krzywdę. Otwarta i pomocna. Na co dzień uśmiechnięta i życzliwa, potrafiąca walczyć z przeciwnościami losu. Daria Staszkiewicz ma 35 lat mieszka w Płozach, małej miejscowości w powiecie szczycieńskim, a pochodzi z Piasutna. Ma męża Dawida, trzech wspaniałych synów: Tymona, Olafa i Mieszka oraz 1,5-roczną córkę Gaję. Jak mówi, czasem dnia jej brakuje, jednak w domu zawsze pachnie ciastem. Każdą rodzinną imprezę uświetnia — zrobiony przez nią — smaczny i piękny tort.

Siła napędowa mojego życia
Dla Darii najważniejsza jest rodzina. Wie, że zawsze może liczyć na męża, rodziców, brata i rodzinę. Sama też stara się dawać im wiele ciepła i miłości. Od dziecka przekazywała im, że szacunek i bezinteresowna pomoc bliźnim jest priorytetem.
— Rodzina jest siłą napędową mojego życia. Od swoich rodziców doświadczyłam ogromu miłości i sama też przekazuję swoją miłość swoim dzieciom — tłumaczy. — Nie jest lekko być mamą czworga dzieci, każde jest inne i wymaga uwagi. Tym bardziej jest to trudne, że mąż pracuje w Szwecji i muszę z naszą gromadką radzić sobie sama. Ale każdy uśmiech, przytulenie i buziak wynagradza mi wszystkie trudy. Czasem jestem zmęczona ale wiem, że moja rodzina to największe szczęście jakie mam. Sama czasem się dziwię, jak mi się udaje to wszystko pogodzić: dom, dzieci, pracę i jeszcze latem mam ogródek pełen warzyw, z których robię przetwory. Większość tortów powstaje w nocy, bo wtedy dzieciaki idą spać a ja mam "trochę spokoju".
Daria, poproszona o pomoc, nie odmawia. Ma wrażliwe serce, które nie potrafi przejść obojętnie wobec nieszczęścia innych. Czasem swoje torty przeznacza na licytacje charytatywne.
— Pomagać zawsze i każdemu warto. Uważam, że wsparcie, pomoc jest poniekąd obowiązkiem wszystkich ludzi — mówi. — Dla mnie upieczenie tortu to kwestia poświęconego czasu, a to nic wielkiego w porównaniu z problemami, z jakimi borykają się ludzie. Uśmiech choćby jednej osoby rekompensuje wszystko...
Obrazek w tresci

Nie ma czasu na nudę
Daria oprócz tortów ma wiele pasji. Cały czas jest aktywna, uwielbia pracę w ogrodzie, a jej warzywa i owoce są naprawdę dorodne. Sama robi przetwory, przyrządza potrawy. W jej życiu nie ma ani chwili na nudę.
— Kiedyś miałam wiele marzeń, jednak z biegiem czasu i życiowych sytuacji zmieniają się priorytety mówi Daria. — Jak jest zdrowie to zawsze można marzyć i spełniać swoje marzenia. W tej chwili marzę, o domu, w którym stworzę swoją pracownię i będę tworzyć cudowne torty, które będą wywoływać uśmiech na twarzy dzieci i dorosłych. Dla mnie to satysfakcja, że sprawiam radość. Wszyscy zgodnie twierdzą, że wolą taki tort niż jakiekolwiek inne prezenty. Zresztą myślę, że ta praca jest moją pasją a własną działalność pozwala na to, by nie była to zwykła cukiernia, a bardziej pracownia artystyczna tortów i innych słodkości. Działka już jest, projekt też, mam nadzieję, że już wkrótce ruszymy z budową — cieszy się.
Obrazek w tresci

Nie chce stać w miejscu
Każdą wolną chwilę Daria poświęca na przeglądanie nowinek cukierniczych, chciała wiedzieć coraz więcej o swojej pasji... Nie chce stać w miejscu. Wciąż zależy jej na tym, aby się rozwijać, zdobywać nowe umiejętności i doświadczenie. Wychowuje dzieci, zajmuje się domem i pracuje. Po skończeniu się zasiłku macierzyńskiego założyła własną działalność, bo chciała tez pracować i zarabiać pieniądze. Oczywiście nie wyobrażała sobie innej pracy niż ta, którą uwielbia — czyli pieczenie tortów i ciast. I tak w "Tort Art." Daria spełnia marzenia dużych i małych, wyczarowując niezwykłe torty.
Podkreśla, że człowiek uczy się całe życie. Zresztą moda, jak w każdej dziedzinie, systematycznie się zmienia i nie należy pozostawać w tyle. Stara się, żeby każdy jej kolejny tort był smaczniejszy, ciekawszy i piękniejszy.
— Trzeba stawiać na smak. Wygląd jest ważny, ale to smak jest najważniejszy — mówi. — Nie ukończyłam żadnej szkoły gastronomicznej ani cukierniczej. Zdecydowanie jestem samoukiem. Wszystkiego uczyłam się głównie metodą prób i błędów . Tak właśnie dążyłam do tego, aby efekt końcowy mnie usatysfakcjonował - mówi pasjonatka wypieków. I wspomina z zadumą: — Swoją przygodę z pieczeniem zaczęłam jako dziecko. Taki sposób spędzania wolnego czasu sprawiał mi przyjemność i ogromną satysfakcję. Tak zaczęła się rozwijać moja pasja. Otworzyłam się na nią, a moja wewnętrzna motywacja i samozaparcie pomogły mi dojść do tego, co dziś mnie zadowala. Stawiam wysoko poprzeczkę...
Mówi, że uwielbia tworzyć coś nowego i podejmować wyzwania. Nie lubi monotonii, każdy tort, który wychodzi z jej ręki jest niepowtarzalny. Bardzo dba o szczegóły i detale.
— Cieszy mnie radość osób, które dostają mój tort, i są szczęśliwe. Miłe słowo, w świecie gdzie wszyscy wciąż się spieszą, to największa nagroda. Kiedy robię tort dla swoich dzieci i znajomych zawsze są zachwyceni. Wiem, co lubią, czym się interesują i na swoich tortach znajdują to wszystko. A dzieci są najsurowszymi krytykami, bo one mówią po prostu to, co myślą — śmieje się.

Joanna Karzyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5