Książki towarzyszą mi od momentu poznania liter

2023-06-11 18:42:26(ost. akt: 2023-06-11 18:50:30)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Kilka dni temu ukazała się druga książka pani Danuty Sadowskiej „Kiedy się znowu zobaczymy”. Zainspirowana jest wspomnieniami rodziców oraz innych członków rodziny poprzedniego pokolenia. Z autorką rozmawiamy o kulisach powstania książki, bohaterach oraz miejscach, w których toczy się akcja.
— Czy mogłaby pani w kilku słowach opowiedzieć nam, kim jest prywatnie Danuta Sadowska?
— Po kilkudziesięciu latach pracy za biurkiem przeszłam na emeryturę. Praca biurowa sprawiała mi przyjemność, jednak moje pasje to książki i podróże. Wiem, wszyscy uwielbiają wyjeżdżać, ale mnie bardziej interesuje zwiedzanie niż leżakowanie w ciepłych krajach. Lubię słuchać opowieści i tych prawdziwych, i tych, które mówiącemu podpowiada fantazja. Kocham miasto i wieś. Mieszkam na wsi, lecz chętnie robię kilkudniowe wypady do miasta. A potem z radością wracam do mojego stałego miejsca.

— Mieszka pani w powiecie szczycieńskim, a dokładniej w Spychowie. Co warto tam zobaczyć? Co pani się najbardziej podoba w okolicy?
— Mazury to samo piękno. Woda w jeziorach zmienia barwę w zależności od humoru przyrody. Gdy spaceruję po lesie, szum drzew przywodzi mi na myśl morze. Dookoła zieleń, spokój. Spływy kajakowe dostarczają niesamowitych wrażeń. Jeżeli ktoś lubi, to są też miejsca, gdzie jest gwarno, kolorowo i wesoło. Trochę gorzej jest z zabytkami, ale takowe też można znaleźć, chociażby pięknie odrestaurowane ruiny zamku krzyżackiego w Szczytnie.

— A jakie są pani ulubione miejsca w naszym kraju poza Mazurami? A na świecie? Paryż…? Czy któreś z tych ulubionych miejsc znajdziemy w pani książkach?
— Chętnie zwiedzam każdy zakątek naszego kraju, ale na letni wypoczynek zdecydowanie wybieram Polskie Wybrzeże. Jednym z ulubionych miejsc jest urokliwa miejscowość Jastarnia. A Paryż? Paryż ciągle jest stolicą świata, jak go nie kochać! Do Francji czuję szczególny sentyment, co odzwierciedla się w moich książkach.

— Co panią skłoniło do tego, żeby zostać pisarką?
— Książki towarzyszą mi od momentu poznania liter. Jak wiele dziewcząt, w dzieciństwie i jako nastolatka pisałam pamiętniki, ale o napisaniu książki nie śmiałam nawet pomarzyć. Nadeszła pandemia – w telewizji same powtórki, kontakty towarzyskie ograniczone i przypomniałam sobie, jak to koleżanka z pracy życzyła mi napisania książki. I tak to się zaczęło…
Obrazek w tresci

— Kto obudził w pani miłość do literatury?
— W domu mojego dzieciństwa zawsze były książki i czasopisma. Oboje rodzice czytali, kiedy tylko pozwalał im na to czas, a przy gromadce dzieci nie było to łatwe. Mój tata w wieku 92 lat ciągle dużo czyta… Duży wpływ na obcowanie z literaturą miała też nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej.

— Jak wygląda cała pani praca nad książką, krok po kroku?
— Moja pierwsza książka, jak ją nazywam „próba literacka” powstała dzięki mojemu zamiłowaniu do podróży. Oczywiście przyjaciółki musiały jechać do Francji, no bo gdzie? Co do pisania… Mam pomysł, zaczynam pisać, a później to już wszystkie postacie robią, co chcą. Piszę o tym, co lubię i tak jak umiem.

— W pani książkach pojawiają się różne postacie. Skąd czerpie pani inspirację do ich tworzenia? Czy są to rzeczywiste osoby, czy wymyślone?
— Bohaterzy moich książek to oczywiście postacie fikcyjne, chociaż muszę się przyznać, że niektóre cechy przejęli od osób z mojego otoczenia. Do napisania drugiej książki „Kiedy się znowu zobaczymy” zainspirowały mnie wspomnienia moich rodziców oraz innych członków rodziny poprzedniego pokolenia. Jest to mieszanka faktów i wydarzeń fikcyjnych. Podobnie jest bohaterami książki.

— Kilka dni temu wyszła pani najnowsza książka „Kiedy się znowu zobaczymy”. O czym opowiada?
— Akcja mojej najnowszej książki rozgrywa się w latach 1937-1946. Jest to historia trzech rodzin. Czy coś połączy te rodziny? Jak na ich życie wpłynie wojenna zawierucha. Jest tu przedstawiony dramat rodzin w czasie wojny, uczucia smutku, strachu, ale i radości. Nawet miłość może narodzić się w skrajnie trudnych warunkach.

— To już kolejna książka? Jaka była poprzednia?
— To moja druga książka. W pierwszej „Babetki w podróży” można poznać przygody trzech przyjaciółek, które wybrały się na wymarzony urlop do Francji. Zakosztowały tam wybornego jedzenia, najlepszego wina i… miłości. Jest też wątek kryminalny…

— Jak się pani czuje, widząc na półkach w księgarniach i bibliotekach swoje książki?
— Dziwne uczucie. „Czy naprawdę odważyłam się wydać książkę?”, „Wow, moje nazwisko”. I duma, i zażenowanie.

— Czy pracuje już pani nad kolejną książką?
— Jestem przesądna i nie powinnam mówić o powstającej dopiero książce, ale co tam. Najwyżej zapeszę. Owszem, jest pomysł, są główni bohaterowie, ale jest też lato i tyle różnych zajęć.

— Pani największe marzenie?
— Moje największe marzenia są bardzo osobiste i tylko mogę powiedzieć, że nie dotyczą pisarstwa.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5