Od poniedziałku (22.06), żeby dostać paszport, trzeba będzie oprócz zdjęcia zostawić urzędnikom też swoje odciski palców. 29 czerwca mija ostateczny termin wprowadzenia przez Polskę do paszportów drugiej cechy biometrycznej — odcisków linii papilarnych. To wymóg Unii Europejskiej.
Czytniki do linii papilarnych są już w Urzędzie w Wojewódzkim, gdzie składa się wnioski o wydanie paszportu. — Odciski palców będą zdejmowane przez urzędnika w specjalnym czytniku. Ale bez obaw — uspokaja Agnieszka Boczkowska, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców UW w Olsztynie. — Urządzenie nie brudzi, nie szczypie. Ale zajmuje to trochę czasu. Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość. Urzędnik zdejmie nam odciski dwóch palców, po jednym z lewej i prawej ręki. A ich obraz zostanie zapisany w chipie umieszczonym w okładce paszportu, gdzie jest zakodowane zdjęcie właściciela dokumentu. Po co w paszportach odciski? — Służą tylko lepszemu zabezpieczeniu dokumentu przed ewentualną kradzieżą tożsamości. To dużo lepsze zabezpieczenie paszportu niż dotychczas — wyjaśnia dyrektor Boczkowska. — Do niczego innego nam nie są potrzebne. Po wydaniu paszportu zapis odcisków zostanie zniszczony. Nie będą figurowały w jakiekolwiek ewidencji. Co z paszportami, które są ważne, ale nie zawierają odcisków linii? — Nadal są ważne — uspokaja dyrektor Boczkowska. Co istotne, za wydanie paszportu nadal będziemy płacić tyle samo, czyli 140 złotych, jeśli ktoś nie ma prawa do zniżek.